Zupełnie zwyczajna. Jedynie z cytryn, miodu, wody i lodu. Nie dodawałam nawet do niej liści mięty, mimo że kusiły mnie z balkonu. Urwałam jedynie parę liści do zdjęć. I tyle.
Od paru dni myślałam o publikacji lemoniady. Na blogu zdecydowanie ostatnio wchodzicie w tego typu przepisy. I dobrze. Nikt normalny nie będzie przy 35 stopniach gotował i ja...